Kiciul w wełence

Dziś rano, gdy wyszłam na spacer z psem poczułam chłodny powiew jesieni. Brrr... Czas schować na dno szafy klapki, szorty i lekkie bluzeczki, a w zamian wydobyć ciepłe swetry, przytulne szale i rękawiczki, których było mi dzisiaj najmocniej brak, mimo słońca. Wszystko przez ten lodowaty, górski wiatr.
Wraz ze zmianą garderoby nadchodzi też dla mnie zmiana materii, z których szyję torby. Zaczynają swe panowanie grube wełny, mięsiste welury, aksamity. Torba powinna pasować do reszty naszego ubrania, to oczywiste. Ale "ciepła" torba, noszona nawet do dżinsów i katany daje mi poczucie jesienno-zimowego spasowania. Może to idiotyczne, ale gdy widzę w mroźny dzień dziewczyny z płóciennymi torbami pod tytułem "wakacyjna pamiątka" to ciarki przechodzą mi po plecach i z lubością ściskam pasek mojej miękkiej, welurowej torby... 
 
'Kiciul w wełence'


Etykiety: