Przedstawiam Wam mojego pomocnika ;)

No dobra, pomocnik to może za dużo powiedziane, bo pomocny raczej nie jest - za to stwarza miłą atmosferę w pracy.
Sądzę, że określenie asystent będzie jak najbardziej na miejscu ;) 

Asystent ma na imię Mikuś, jest mocno nieletni - ma kilka miesięcy i jest totalnie punkowo umaszczony - za co go uwielbiam.
Od piątku rezyduje w mojej pracowni. Poprzednio jako koci wyrzutek-znajda, ale jak już wspomniałam obecnie na stanowisku asystenta.

Tym sposobem mam kolejnego stwora. I kolejny raz nie z wyboru, a z miękkości serducha.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą... dupę ;)
Coś w tym pewnie jest, jak w każdej ludowej mądrości.

Jakość zdjęcia straszna, model jest super ruchliwy przez co nie zdążyłam go poprawnie ustrzelić, nim akumulator w moim aparacie powiedział dość. Ale z pewnością będą kolejne okazje do upolowania asystenta. W tle widoczny jest chaos pracowni :)


mikus

Etykiety: