Kogo spotkałam na Święcie Papieru

Witajcie, po długiej przerwie ;)

Trudno mi uwierzyć, że minęły już 3 tygodnie od tego lipcowego wydarzenia - "Święta Papieru". 

muz5

Jest mi też troszkę wstyd, bo obiecywałam, że relacja na blogu pojawi się we wtorek lub środę po imprezie, a jest dopiero dzisiaj.
Nie przewidziałam, że dzień później - po święcie, hasło 'remont kuchnio-pokoju' wejdzie w życie z pełną mocą oraz, że tak mocno i na tak długo mnie pochłonie.

W każdym razie - mamy nową kuchnio-jadalnię z magazyno-studiem ;) Jest cudnie, zupełnie inna kolorystyka, nowe szafki i półki, nawet kuchenka.
Brakuje jednak kilku detali -  na przykład takich jak krzesła... :)
Jak tylko uzupełnimy braki i całość zarysuje się już w miarę ostatecznym kształcie, zaprezentuję zdjęcia obrazujące, jak mocno udało nam się odmienić to pomieszczenie.

Po zamieszaniu związanym z remontem ogarnęła mnie jakaś dziwna niemoc, niechęć i znużenie. Dlatego milczałam, nie szyłam, potkwiłam sobie w zawieszeniu i już mi lepiej :)

Chciałabym teraz opisać Wam moje wrażenia z muzealnego "Święta Papieru", które odbyło się w dniach 23-24 lipca w Dusznikach Zdroju. Była to już jego XI edycja.
Jak co roku poznałam w czasie tych dwóch dni przesympatyczne osoby parające się szeroko pojętym rękodziełem.

Pierwszą z nich była Beata. To przesympatyczna, ciepła osoba i mistrzyni decoupage oraz quillingu.
No właśnie - quilling - pierwszy raz miałam okazję obejrzeć na żywo prace wykonane tą techniką oraz sam akt twórczy - powiem jedno - efekt zachwycający! Wymaga wprost anielskiej cierpliwości.
Z dzieł Beaty najbardziej utkwiła mi w pamięci ramka (jej fragment widać na zdjęciu) której passe-partout było ozdobione malutkimi quillingowymi autkami. Ach...

bea
bea2   bea3

Jako miłośniczka miodu i pszczelarstwa w ogóle (o tym napisałam moją pracę magisterską ;) jestem wierną klientką 'Pasieki Kłodzkiej', prowadzonej przez Krystynę i Janusza Kuśmierz .
Na stoisku Pana Janusza można porozmawiać o miodach, o tym, co w pszczelarstwie piszczy, no i oczywiście kupić pyszny, dobrej jakości (to bardzo ważne) miód.
W tym roku zafundowałam sobie wrzosowy, gryczano-lipowy oraz pokaźnych rozmiarów butlę znakomitego trójniaka, który jest po prostu wyborny na odganianie posępnych nastrojów w listopadowo-grudniowe wieczory  :)))


miod

Na święcie pojawiła się także Bożena, uśmiechnięta i pełna energii 'pracocholiczka', jak sama o sobie mówi. Jest w trakcie realizowania planów związanych z otwarciem galerii rękodzieła - gorąco jej kibicuję.
To ona jest autorką tego cudnego naszyjnika, któremu się nie oparłam - bo nie mogłam!
Zazwyczaj po pierwszym zauroczeniu, jakie następuje po ujrzeniu różnych pięknych wytworów rąk ludzkich na tego typu spotkaniach, zapominamy o tych widzianych przed chwilą odwiedzając kolejne stoiska.
Natomiast my byłyśmy umiejscowione na przeciwko siebie, więc mając nieustannie na widoku te makowe kuleczki - poddałam się. Naszyjnik jest mój ;)

boz    boz2
boz4
boz4   boz5

Niesamowitym zaskoczeniem było dla mnie spotkanie jednej z artystek, której prace znałam z Pakamery.
Najpierw zauważyłam jej charakterystyczne torby z kotami, potem patchworki - oczywiście, to nikt inny jak Monika KS. I kolejny raz przekonałam się o tym, jak mały jest świat, a już nasz kraj to w ogóle ;)
      
mon1    mon2
mon3

Spotkałam też autorkę mojego nabytku z zeszłorocznego święta papieru - czyli niesamowitej miedzianej bransolety z muszlą. Pozdrawiam 'Galerię Pod Elfami' ;)


 brans    brans2
brans3


 I jeszcze kilka ujęć...
muz1
 muz3     muz2
muz4

i jeszcze ja...
jamuz1    jamuz2

Etykiety: