Literatura szyciowa i dziergana

Zimowe święta - czas spokoju dla wszystkich, niezależnie od tego,czy się nimi interesujemy bardziej, mniej lub wcale.
Lubię tą ciszę, te leniwe i niespieszne dni, kiedy zamknięte są sklepy, nie trzeba biec na pocztę z przesyłkami, kiedy przechodnie na ulicy mijają się jakoś tak pogodniej do siebie nastawieni.
A ja zamiast w pracowni przy maszynie, mogę siąść z moimi książkami o robótkach wszelakich. Opatulona kocem, z kubkiem jaśminowej herbaty na stoliku obok i cichym plumkaniem radia w tle.

Wtedy po raz już nie wiem który przeglądam moją literaturę branżową ;) szukam nowych pomysłów, rozwiązań i inspiracji. Podziwiam piękne zdjęcia i aranżacje. Oj, jak ja to lubię. Mam kilka swoich ulubionych pozycji np.: "Robótki ręczne" Judy Brittain, "Roboty i robótki na zimowe wieczory" Stanisławy Podgórskiej, czy "Patchworkowe torebki" Ellen Kharade.
Jest też wiele takich, których nie udało mi się dostać i marzę, aby móc je kiedyś dokładnie przejrzeć. Może, kiedyś wpadnę na nie w jakimś antykwariacie lub bibliotece likwidującej część swoich zbiorów.






Ten ostatni sposób poszukiwania ciekawych książek, nie tylko robótkowych - szczególnie Wam polecam. Kiedyś przez przypadek trafiłam na moment, gdy w bibliotece powiatowej robiono porządki i miejsce na nowe tytuły, pozbywając się starych,  rzadko wypożyczanych książek. Miałam niesamowite szczęście i mogłam sobie przejrzeć, to co miało iść na przemiał.
Dobrze jeśli biblioteka urządza coś w rodzaju kiermaszu lub chociaż wystawia regał z książkami 'do wzięcia'.
Ale czasem spora ilość książek, czy roczników starych gazet jedzie wprost na makulaturę. Serce się kraje, bo trafić tam można na prawdziwe perełki.
Dlatego dobrze jest zagadnąć czasem panie bibliotekarki, czy nie planują jakichś porządków w dziale 'roboty ręczne' ;) Naprawdę warto, bo w tych 'starych' wydawnictwach jest ogromna ilość bezcennych wiadomości, rad i wskazówek.






Asystent Mikuś obija się ostatnio niemiłosiernie. Większość czasu spędza drzemiąc w różnych zakamarkach pracowni, tudzież innych pomieszczeń. Taki zimowy czas - doskonale go rozumiem, bo ja też czasem mam ochotę właśnie w taki sposób spędzić dzień.  W momentach aktywności jest jednak równie ruchliwy, rozrabiacki i  polujący... niestety :( Dlatego pod choinkę dostał ode mnie obróżkę z malutkim dzwoneczkiem, który będzie z daleka oznajmiać jego potencjalnym ofiarom, że mały łowca jest w pobliżu. Mikuś wyjątkowo nie ucieszył się z takiego podarunku ;)




Etykiety: