Mam przedwiośnie

Byłam dziś na fotograficznym spacerze pod hasłem przewodnim - poszukiwanie pierwszych przedstawicieli nadchodzącej wiosny. I znalazłam! 
Przypominam tym, którzy w tej chwili parsknęli z pogardą, że u nich takie cuda już "od dawna" - mieszkam w górach, a tu przyroda zawsze na wiosnę jest zapóźniona. 
W miejscu, gdzie jeszcze tydzień temu było śniegu po kolana, dzisiaj powitały mnie pierwsze uroczo dzikie śnieżyczki. Te ogródkowe w ogóle na mnie nie działają, ale takie górskie dzikusy wręcz krzyczą do mnie - tutaj już jest koniec zimy!!! Rozbraja mnie fakt, że kruche, delikatne zielone kiełki torują sobie drogę do światła i życia w śnieżnej brei, przedzierając się przez sztywną warstwę zeszłorocznych liści. 

Z mojej strony - pełen szacun roślinne uparciuchy ;)



Etykiety: