Czereśnie, wernisaż i kółka

Lato to czereśnie. Przynajmniej dla mnie, to skojarzenie jest oczywiste. Uwielbiam te owoce.
W ogóle jestem bardzo owocowa, ale czereśnie są fantastycznie wakacyjne, wiecie - plucie pestkami na odległość i te sprawy ;)
Niestety ostatnio, po kilkukrotnym spotkaniu z żywym mieszkańcem czereśniowego owocka zrodził się we mnie pewien opór do ich spożywania...
Dla tych, którzy mają podobnie jak ja w tym temacie mogę zaproponować czereśniową torbę zamiast mięsnych owoców ;)))) Torby właśnie się szyją. 



Na zdjęciach widać zwiastun w postaci błękitnego płótna w czereśniowy wzorek.
Widać na nich także zapowiedź torbowych ozdób - satynowych kwiatów oraz nowego mocowania uchwytów w moich torbach. Zaopatrzyłam się w odpowiednią końcówkę do prasy kaletniczej, w metalowe oczka i kółka i otworzył się przede mną świat pasków/uszu/uchwytów  mocowanych w ten właśnie sposób.
Radochę mam ogromną, bo torby z metalowymi gadżetami zyskują zaiste profesjonalnego charakteru ;)


A tak w ogóle, to w piątek miał miejsce wernisaż, o którym Wam wspominałam TUTAJ. Było fantastycznie, goście dopisali nadzwyczajnie, dobre nastroje tym bardziej.
Z dumą patrzyłam na mojego T., który cały czas był zajęty rozmową z osobami zainteresowanymi jego twórczością i techniką pracy. Tak, macie rację, właśnie chwalę się koszmarnie i nieprzyzwoicie. Bardzo cenię to, co T. robi, mimo, że życie z artystą, to czasami ciężki kawałek chleba, czy jakoś tak ;)))
Oczywiście, jako że robiłam za fotografa, nie ma mnie na prawie żadnym zdjęciu - taki już mój los ;) Pełen przegląd tego, co się działo możecie obejrzeć na blogu Tomasza Szewczyka - TUTAJ.



Etykiety: ,