Jest gorąco, burzowo, czasem okropnie duszno - lato na maksa jednym słowem. Piję gigantyczne ilości wody - możecie na mnie wołać smoczyca ;)
Gdy na zewnątrz temperatura wariuje, ja pozostaję w pracowni i zatapiam się w szyciu. Chciałbym też zatopić się w ciszy, ale wszyscy z okolicy dostali totalnego fioła na punkcie koszenia i przycinania, więc zza okna rozlega się bezustanne wrrrrr... wwrrrr.... wrrrrr... Kiedy jeden kończy z trawnikiem, drugi zaczyna z krzakami i tak w kółko, bo jak już wszyscy przycięli, co było do przycięcia, to u tego pierwszego zdążyły urosnąć 3 źdźbełka trawy 0,5cm ponad normę, więc wyciąga swoją piękną kosiarkę i zaczyna się akcja... To jest jakieś szaleństwo - tak sobie myślę.
Na warsztacie mam teraz sztruksy. Tkanina, którą bardzo lubię, troszkę zapomniana przez "świat mody" - choć ostatnio słyszałam, że wraca do łask.
Szykuję też coś z moich zachomikowanych aksamitów - bo zapisałam się na akcję 'Uwolnij tkaniny ze swojej szafy' na
blogu Zapomnianej Pracowni
Akcja bardzo zacna i pożyteczna - zapraszam Was do wzięcia udziału. Ja postanowiłam co miesiąc uwalniać troszkę z moich nietykalnych aksamitów - oczywiście w postaci torby ;)
Zatem do szycia.
Pozdrawiam Was serdecznie - Katta
Etykiety: ja i moja pracownia, polecam