Przeziębienie

Jeśli ktoś ma ochotę pójść na długi, zimowy spacer z psem oraz kompanem do rozmowy, ba zajadłej dyskusji  przy -15°C, to właśnie tak jak ja ma szansę na zapalenie gardła. Od kilku dni zmagam się z przeziębieniem. Ale za to ręka już jest sprawna ;)
 źródło
 
W ruch poszły piguły przeciwzapalne i inne, odkażające gardzioło, co chwila gulgam septosanem (mój Tomasz stwierdził, że idealnie symuluję dźwięki świdra lub gadanie indyka), no i poję się niezliczoną ilością gorącej herbaty z sokiem ;) Obowiązkowa stylówa na czas choroby to mój ukochany, mięciutki, włochaty i w dodatku różowy szal - gdy mam go na sobie, to mam wrażenie jakby do gardła rzucił mi się wielki, różowy pluszak :)



Różowego włochacza widać na zdjęciu, widać też uroczy zielony sweterek. Jest jaki jest - do chorowania idealny. Z racji 'szkód chorobowych' reszta twarzy nie kwalifikowała się do pokazania, ponieważ przybrała formę tak zwanej napuchłej bulwy ;) 

Tak to bywa, jak nie urok, to wyżymaczka. Na szczęście torby 'świąteczne' już prawie gotowe.

Pozdrawiam serdecznie, rzężąc odrobinkę - Katta :)
 

Etykiety: