Śliwkowe dziecko niebieskiej inspiracji

Wszystko zaczęło się od przemierzania torebkowego internetu, gdzie trafiłam na zdjęcie małej, zgrabnej, niebieskiej torebeczki. 
Gdy ją zobaczyłam wiedziałam, że w końcu muszę spróbować tego fasonu (do którego przymierzałam się już od zamierzchłych czasów). Ale to nie takie łatwe, o nie... 
Przecież trzeba zdecydować się na to, jakie rozmiary powinna mieć, z jakiego materiału, w jakim kolorze, no i co w środku. I nie mówcie, że to tylko prototyp, start w nowy fason. O nie.

Mój problem polega na tym, że chciałabym aby wszystko od razu było idealnie. Dlatego gra wstępna z nową torebką trwa u mnie bardzo długo. Każdy ma jakiegoś bzika, a niektórzy nawet kilka ;)

W każdym razie powstała moja pierwsza torebka z osobno wszywanym boko-dnem i z zaokrąglonymi rogami, a do tego z klapką, z kieszonkami, z regulowanym paskiem i w ogóle.
Uszyłam ją z alkantary w kolorze śliwkowym, wnętrze z różowego płótna. Mieści format zeszytu A5 - czyli taka klasyczna torebeczka na telefon, notes, portfel i pomadkę ;) Oto śliwkowe dziecko mojego szycia.


'Plum'


Troszkę męki miałam z przeszywaniem tkanin na tych zaokrąglonych rożkach - to właśnie tego momentu zawsze najbardziej się obawiałam. Ale poszło :)
A na koniec sprawczyni całego podekscytowania i natchnienia  - oczywiście chodzi o torebkę, a nie piękną panią. 

Pozdrawiam - Katta ;)


 źródło

Etykiety: