Jak się cenić?

Dzisiejszy temat został zainspirowany wpisem LoreArt i jej akcją 'Doceńmy rękodzieło'.
Jako rzemieślnika, zagadnienie wyceny rękodzieła porusza także mnie - jak każdego, kto utrzymuje się ze sprzedaży produktów pracy swoich rąk.

Nie jest lekko, a jeszcze ciężej jest, gdy słyszę czasem reakcję na cenę moich toreb: - ile???!!!, - za co?... Staram się zrozumieć takie nastawienie klientów - ludzi wychowanych przez sklepy 'wszystko po 5zł', dyskonty, obniżki, przeceny i wyprzedaże w sieciówkach i placówkach sprzedających produkty masowe, o niskiej jakości materiałów i wykonania. Staram się...

Czasem jednak jestem poirytowana podobnymi reakcjami na tyle, że mam ochotę powiedzieć - po co pani w takim razie w ogóle pyta, skoro 'taką samą torbę' może sobie pani kupić w biedronce-stonce z kilka złotych?!
Ale ponieważ staram się uchodzić za osobę kulturalną i sympatyczną, nie robię tego ;)




Nie będę tutaj robić takiej szczegółowej wyceny dla moich torebek, jak to uczyniła LoreArt ze swoją broszką, ponieważ bez tego wiem, że kwota która wyszłaby z wyliczeń byłaby wyższa w większości przypadków niż ta, za którą torebki sprzedaję.

Sadzę, że problem oczekiwań, co do niskiej ceny wśród klientów nasila również grupa osób sprzedających w sieci swoje produkty w zaskakująco niskich cenach. Nie chcę tutaj nikogo wytykać palcem, jeśli jednak przemierzacie hand-madeowe miejsca sprzedaży - z pewnością widzicie takich 'tanich producentów' rękodzieła.

Krew mnie jasna zalewa gdy widzę, jak pewna kobitka sprzedaje masowo torby z eko-skóry za 30-50 zł sztuka. Ja pytam, jak to możliwe?
Koszt materiałów, czas pracy, vaty-zusy-podatki-itp. - nie umiem sobie twego wyobrazić. Chyba, że ma mały obóz pracy niewolniczej i importuje najtańszy, podłej jakości skaj z Chin.

Tak, przemawia przeze mnie gorycz, ponieważ mi uszycie jednej torby zajmuje cały dzień - ale wszystko jest równe i dopracowane, nitki żadne nie sterczą, nic się nie pruje, wszystko powciągane i starannie wykończone. I wiem, że wiele osób to docenia, pisząc mi o tym, jak dobrze spisuje się zakupiona torba lub wracając po kolejne modele - dziękuję Wam za to :)
A co począć z resztą społeczeństwa, która uważa twórców za zdzierców, skąpców i nadętych artystów z muchami w nosie - sądzę, że nic. Pewnych osób nie da się przekonać i ma sensu się na to spalać - po prostu. Ich strata ;)

Pamiętajmy, jeśli my sami nie będziemy siebie cenić - to nikt inny z pewnością tego nie zrobi!

Nie wiem, czy napisałam tu wszystko co powinnam i co chciałam poruszyć. To moje przemyślenia na gorąco, może troszkę emocjonalne. Ciekawa jestem Waszego spojrzenia na sprawę. Wiadomo, każdy chciałby kupić wszystko jak najtaniej, ale czasem nim zaczniemy się targować - zastanówmy się dwa razy. Bo czym innym jest opuścić cenę handlowcowi z marży, a czym innym twórcy-rzemieślnikowi z jego własnej pracy.
 
Pozdrawiam Was serdecznie - Katta :)  
(gdzie się podziało słoneczne przedwiośnie?!)

Etykiety: