Mama-bransoletka, dżinsowa blue i polne kwiaty

Słuchajcie, jak to jednak jest miło, gdy świeci słońce.
Czasami sama siebie staram się oszukać mówiąc - trzeba być istotą inteligentną, świadomą i niezależną od czynników tak banalnych, jak aura. Pogodę ducha trzeba mieć w sobie....
Ech tam, sziten prawda! ;)  Jak świeci, to jakoś wszystko 'samo' się tak dobrze układa, chce się, pomysły samorodnie klują się w głowie. A jak długo panuje ponurość, to najlepiej zawinąć się w koc i czekać w stanie tłumoka na rozjaśnienia podniebne.
Teraz mam moc.
Bransoletka dotarła, ciesze się nią wręcz nieprzyzwoicie. Pewnie niektóre z Was rozpoznają autorstwo - tak, to dzieło Pracowni Garderoba. Kiedyś wygrałam w candy organizowanym przez Dominikę serduszko-charms. Teraz dokupiłam mu mamę, bransoletkę. I wszyscy są szczęśliwi. [fotografowanie biżuterii na sobie jest ekstremalnie trudne - stąd pewne nieostrości :) ]




Skoro jest moc, to są też torby. Osobiście, wyjątkowo podoba mi się ta dwuuszna dżinsówka. Wyszła dość zgrabnie i fajnie się prezentuje, a przede wszystkim można ją bezproblemowo prać. Dżins może wiele znieść ;)

'Blue jeans - simple'   JEST TUTAJ




'Polne kwiaty - multi'  JEST TUTAJ - torba uszyta z pięknej tkaniny, którą dostałam od Kasi ino-ino. Prawdziwe czarodziejska - z 4 toreb, 3 pofrunęły w świat momentalnie, ostała się już tylko jedna ;)

Etykiety: