Pomysły z ostatniego wpisu zrealizowane powiedzmy w 60% - tak, jestem z siebie dumna.
Po pierwsze, sesja fotograficzna z modelką - zrobiona. Dzień, w którym się spotkałyśmy był dosłownie darowany, w sensie pogodowym.
Tego dnia świeciło słońce, wiatr jak szalony gnał chmury po niebie, kilka razy spadł deszcz - ale światełko dzięki temu było idealne i bardzo zróżnicowane.
Jeśli jesteście ciekawi efektów mojego spotkania z Katarzyną - zapraszam serdecznie na kattaphotography.blogspot.com
Przy następnej pozytywnej pogodzie, będzie spotkanie fotograficzne z mężczyzną.
Po drugie, zrobiłam sobie bransoletkę - i to nie jedną. Makramowe cuda zostawiłam na później, gdy będę miała ochotę potrenować cierpliwość.
Zamiast tego, zajęłam się naszywaniem koralików, cekinów i innych śmieciuchów na czarne paski-bazy. Prawdę mówiąc nie przypuszczałam, że będę zadowolona z efektów, a jednak stało się inaczej. Od kilku dni zasuwam na okrągło z moją jedną lub drugą bransoletką w typie punk&glamour ;)
Kurcze, zapomniałam już, jak mocno boli kark od zginania głowy przy ręcznym szyciu-naszywaniu-haftowaniu. Ale raz na jakiś czas można zaszaleć. Już kombinuję, co zbransoletkuję w następnej kolejności.
Pierwsza z alkantary, z cekinami.
Druga - z aksamitki i metalo-diamento-ozdobników.
Nie udało się z uszyciem ciucha. Jakoś zawsze, gdy jestem w pracowni i zbieram się do tej krawieckiej potyczki znajduję wymówkę - szkoda czasu na fanaberie, lepiej uszyć torbę, żeby na chleb, psie chrupki i rachunki było. Wiadomo, jak się czegoś obawiamy, to każda wymówka jest dobra.
Ale wezmę się - tylko jeszcze trochę muszę z sobą powalczyć.
Jednak podsumowując - jak na trzy przyjemności do zrealizowania, dwie mam za sobą, to chyba całkiem nieźle.
Uszyłam też torby, jak zwykle - przecież bez tego nie mogę żyć. Dziś zaprezentuję coś, co w sumie składa się na kolorystykę flagi francuskiej. No dobra, prawie - jeśli ecru potraktujemy, jako kolor biały.
Trzy torby o prostym kroju i dyskretnych zdobieniach. Osobiście straciłam głowę dla czerwonej - ale przecież przysłowiowy szewc bez butów chodzi, więc już o niej nie myślę. Pocieszam się własnoręcznie zmajstrowanymi bransoletkami ;)
Zapraszam do oglądania, pozdrawiam i zabieram się za następną torbę - Katta :)
'Ciemna noc - simple' JEST TUTAJ
'Malinówka - simple' JEST TUTAJ
'Natural - simple' vol.1 JEST TUTAJ
'Natural - simple' vol.2 JEST TUTAJ
Etykiety: ja i moja pracownia, torba