Pełnoziarniste ciasto z bananami i mufiny, tak jak obiecałam

Kilka dni temu obiecałam na FB wpis w temacie - jak zrobić pełnoziarniste ciacho widoczne na zamieszczonym wówczas zdjęciu. Oczywiście poświeciłam się ogromnie i upiekłam je ponownie w celu dokładnego zilustrowania wpisu fotami. No i będę je musiała teraz sama zjeść - bo od wczoraj nie mam mojej drugiej połowy, a może raczej paszczy, w domu.
Jako słomiana wdówka obijam się niemiłosiernie. Czas mi jakoś tak się wyślizguje, spaceruję z Irą, przeglądam zaległości na YT i blogach, umyłam parapety, podczytuję 'Listy' Poświatowskiej, upiekłam ciasto. Do pracowni dzisiaj nawet nie poszłam. Generalnie - gdy kota nie ma, myszy harcują :)




Ale przecież ciasto. Jest smakowite, całkiem zdrowe - jak na słodkości, sycące i naprawdę łatwe.
Ja miałam nieco więcej bananów, dlatego odpowiednio zwiększając ilość innych składników zrobiłam wszystkiego więcej i pozostałą część ciasta upiekłam w formie do mufin, którą ostatnio upolowałam podczas pobytu we Wrocławiu.
Swoją drogą, jak ja mogłam żyć do tej pory bez mufinowania? ;) Blacha jest świetna, solidna metalowa (nie ufam tym silikonowym) i bardzo dobrze sprawdza się właśnie jako 'utylizator' zbyt dużej ilości ciasta, która nie zmieści się do blachy pierwotnie pomyślanej. I nie trzeba do niej tych karbowanych papierków ;)





Pełnoziarniste ciasto z bananami (porcja na podłużną blachę tzw. keksówkę)

4 bardzo dojrzałe  banany,
1/3 szkl. oleju,
1 jajko,
1/3 szkl. cukru,
1,5 szkl. mąki pszennej pełnoziarnistej (graham),
1 łyżeczka sody oczyszczonej,
szczypta soli,
dowolne bakalie: rodzynki, żurawina, orzechy itp. - niecała szklanka,
opcjonalnie coś do posypania: wiórki kokosowe, ziarno sezamu, słonecznik, płatki migdałowe itp.

Obrane banany gnieciemy widelcem. Dodajemy olej, jajko i cukier - wszystko dokładnie miksujemy. Dodajemy mąkę z sodą i solą - znowu dokładnie mieszamy. Na koniec dodajemy bakalie - ja tym razem zrobiłam z żurawiną.
Ciasto przekładamy do natłuszczonej i wysypanej bułką tartą/otrębami/kaszą manną blaszki.
Pieczemy ok.50 minut, początkowo w 170°C, w połowie pieczenia zwiększamy do 180-185°C. 
Na koniec sprawdzamy suchym patyczkiem, czy jest gotowe.
Jeśli pieczecie wersję mufinową, to wystarczy 25-30 minut w piekarniku.

 I to by było na tyle - życzę smacznego i pozdrawiam Was gorąco - Katta



Etykiety: