Dzieje się, szyje się i fotografuje się też



Jak nie dzieje się nic, to dosłownie nic się nie dzieje.
A jak coś dziać się zacznie, to na wszystkich frontach jednocześnie.

Szaleństwo prezentowe trwa - więc szycia w brud. Pakowanie, korespondowanie z klientami, ustalanie szczegółów itd.
W dodatku wpadła nam z Tomkiem duża sesja fotograficzna - więc ten, który zazwyczaj odciąża mnie w obowiązkach domowych, kiedy mam dużo pracy, sam przyrósł do komputera bo musi przejrzeć i obrobić furę zdjęć, które zrobiliśmy - bo zleceniodawca czeka.
Piesa znowu się rozchorowała.
Poza tym, wigilia zbliża się wielkimi krokami. Dziś koło śmietnika zobaczyłam trzy leżące karpiowe głowy. O, jak świątecznie, aż mi dreszcz przebiegł po plecach...

Niech tylko wszystko się uspokoi, ukoi, przygaśnie - wrócę do normalnego blogowania.


A tymczasem - do roboty zmykam - pozdrawiam serdecznie - Katta :)

Etykiety: