Gdy zaczęłam dziergać ten szyjny ocieplacz myślałam sobie, że będzie do sprzedaży na przyszły rok, bo w tym sezonie zima pewnie już nie nastanie. A jednak przylazła franca. I to taka solidna - śnieg i mróz -15. Człowiek czuje, że żyje, bo kończyn nie czuje po 20 minutach stania na zewnątrz. Dlatego trzeba się ruszać i to żwawo!!! :D
Po kilku spacerach z Irą stwierdziłam, że moje dwie czapki, którymi aktualnie dysponuję to naprawdę jakieś bardzo słabiutkie są. Po chwili w takiej hardkorowej temperaturze łepetyna marznie mi tak, jakbym nic na niej nie miała. Albo to już starcza nadwrażliwość na zimno, bo pamiętam, jak za szczeniaka w ogóle nie odczuwałam potrzeby wciągania czegokolwiek na głowę, tak do -10 (ale głupia byłam ;) albo moje czapki są zwyczajnie za lekkie.
Wniosek taki, że od jutra zabieram się za dzierganie sobie porządnej grubej czapy - pierwszej w życiu samodzielnie zrobionej. Jak wyjdzie, tak wyjdzie. Nie ważne, że wiocha, ważne że będzie ciepło ;)
Pozdrawiam Was gorrrąco, rozgrzewająco i w ogóle. Nie dajcie się przeziębieniom, chorubskom i wszelkim złym mikrobom - noście czapki i szaliki.
Wasz wujek 'dobra rada', czyli Katta :)
torba 'Kciul w szarych prążkach - shape' JEST TUTAJ szal - otulak 'Łososiowa tęcza' JEST TUTAJ
'Srebrzysta galaktyka - mess' JEST TUTAJ
Etykiety: kocia torba, mini torebki, szal-golf