Zielona torba i biuro w kawiarni


 


Lubię czasem popracować w kawiarni. Oczywiście nie mam na myśli szycia, ani prowadzenia bufetu ;) tylko sprawy 'biurowe'. Wiecie - odpowiadanie na maile, robienie zakupów internetowych do pracowni, ploty z klientkami itd.

Do tego potrzebne jest miejsce, gdzie można posiedzieć w przyjemnej atmosferze, gdzie jest cicho, gdzie można napić się dobrej kawy lub herbaty i w spokoju ugrzęznąć przy komputerze.
Miejscem idealnie spełniającym te warunki w Dusznikach jest kawiarnia przy hotelu Werona. Przy tym wnętrza są na tyle przyjemne i przyjazne (świetne światło), że zamierzam być tam częstym gościem choćby z uwagi na możliwość robienia sesji torebkom - bo gdy na zewnątrz hula wiatr i jest hardcore'owo zimno, nie ma opcji na sesje plenerowe.
Dzisiejsze zdjęcia powstały właśnie tam.

Lubię zajęcia 'biurowe' załatwić w takiej formie, a nie w domu, gdzie myśli uciekają do prania, czy kolacji, które powinnam zrobić, do głaskania się z Irą czy stosu książek do przeczytania, który mam na biurku. Zawsze to jakaś odmiana i nic mnie nie dekoncentruje.





W tej wyprawie towarzyszyła mi w roli 'modelki' torba 'Zielone paski z czernią'.
Tak, dobrze widzicie, ma osobno wszywane dno i boki - w tej wersji okiełznałam już techniczne niuanse, więc z radości, że nareszcie ładnie mi to wychodzi, zaczęłam szyć następną i jeszcze kolejną :) Takie świrstwo. Pewnie za 3-4 torby mi się znudzi, ale na razie lecę na dopingu entuzjazmu.

W tej zieloniutkiej czarne elementy są z alkantary, a zielonopasiaste z tkaniny wełnianej.
Boki i dno przepikowałam na lekkim usztywnieniu.
Z tyłu jest kieszonka, wewnątrz aż trzy, całość zamyka się na zamek błyskawiczny, a do tego uchwyty na kółeczkach, co osobiście bardzo lubię.
Generalnie - udała mi się.Wybaczcie samozachwyt, wiem, że wielu Polaków on bulwersuje, a ja jestem po prostu szczera ;)

 
'Zielone paski z czernią - simple'   JEST TUTAJ

Etykiety: