Wracam.
Może jeszcze nie z taką częstotliwością jakbym chciała, ale wychodzę na prostą i nawet mam co pokazać na blogu :)
Dużo się działo i dzieje się nadal. Choroba Iry postępuje wraz z wiekiem - niedługo o tym napiszę. Do tego doszło trochę więcej pracy niż zazwyczaj, świadomość niemożności zajęcia się wymarzonym ogrodem, tak jak planowałam i trochę zawirowań tzw. osobistych. W sumie samo życie, ale energia poszła w czorty, a ja wpadłam w dołek.
Ale już się wygrzebuję.
Mimo, że szyłam z doskoku, to ostatecznie uzbierało się trochę nowych toreb. Tematycznie rządzi lato. Sięgam tylko po kolorowe, wesołe i wzorzyste tkaniny, bo ani się obejrzę, a znowu trzeba będzie odłożyć je na bok, gdy sezon letnich szaleństw się skończy. Dlatego staram się wykorzystać czas płócien maksymalnie.
Moim niezawodnym dostawcą ciekawych wzorów jest Ikea. Wszyscy to
wiemy. Ich tkaniny świetnie sprawdzają się we wnętrzach na zasłonach,
obiciach i pościeli, na dodatkach typu torby, jak i w samych ubraniach
;)
Ta twarzowa tkanina to wzór sprzed kilku lat - nie pamiętam
dokładnie, bo odcięłam krajkę, na której producent zamieszcza informację
o projektancie i roku. Ale kojarzę, że rok zaczynał się od 2....
Materiał
to grube, bawełniane płótno - naprawdę solidne. Wiele bym dała, żeby
tylko z takich szyć - praca z taką gramaturą i konsystencją, to czysta
przyjemność.
W tym przypadku połączyłam ją z czarnym
eko zamszem. Otrzymałam torbę pokaźnych rozmiarów, o prostym fasonie -
idealną na lato - wesołą, rzucającą się w oczy i praktyczną. Powstała w
trzech egzemplarzach, przy czym, każdy jest inny z racji odmienności
buziek i buziolów na niej zamieszczonych - stąd też jej nazwa.
Gorąco was pozdrawiam i życzę nam wszystkim - już zawsze - tak pięknej wiosny, jak tegoroczna :)