Torba z motylem i fryzjerskie żale


Wizyta w gabinecie fryzjerskim zawsze kojarzyła mi się z czymś przyjemnym, z chwilą relaksu, która zakończy się poprawieniem kształtu moich włosów.
Tak było do momentu, kiedy moja super sprawdzona fryzjerka Paulina zniknęła kilka lat temu. Ponieważ nie znałam jej osobiście i była z innego miasta, nie byłam w stanie już jej odnaleźć, a jej pracodawca nie chciał mi udzielić informacji - podejrzewam, że wyemigrowała.

Tu jeszcze zaznaczę, że przez super fryzjerkę rozumiem osobę, która bez specjalnych i drobiazgowych tłumaczeń 'krok po kroku' rozumie, co jest dla mnie ważne w mojej fryzurze i niezależnie od technik jakie stosuje, potrafi to osiągnąć.

Tak więc pierwszą taką fachmanką była owa zniknięta Paulina. Potem chwilowe rozczarowania przerwało pojawienie się Ani jednej, a po niej Ani drugiej. I było naprawdę świetnie.
Ania druga jest autorką krótkich fryzurek ze zdjęć na stronie 'o mnie'. Niestety obie Anie też wyjechały za lepszym chlebem w świat. Zaczęłam więc powoli i z uporem szukać fryzjera, który pozostanie ich następcą.

Spotkały mnie różne przygody. Od kiepskich fryzur, po nieprzyjemności. Raz nawet zostałam życzliwie poinformowana przez panią strzygącą, w dodatku przy kilku osobach (obsługa i inne klientki), że mam łysienie plackowate i powinnam to leczyć... Poczułam się co najmniej głupio, ponieważ profesjonalistka z wieloletnim stażem wzięła moje blizny na głowie po wypadku, za objaw choroby dermatologicznej, która - tak na marginesie - wygląda inaczej. Dodam tylko, że o moim wypadku ta pani wiedziała, bo sprawa była dość głośna w okolicy, a poza tym inne ślady tej historii są u mnie nader widoczne, więc raczej trudno było się nie domyślić, że ubytki we włosach są z tym powiązane...

Potem trafiłam na panią, której dałam aż cztery szanse, bo cały czas liczyłam na to, że w końcu się dogadamy. Niestety. Zaczęłam więc szukać kogoś w okolicy i pojechałam do pobliskiego miasta, do osoby z polecenia, która jest autorką tego, co mam od kilkunastu dni na łepetynie.
O matko!
Pani, w dodatku o szczęśliwym dla mnie imieniu u fryzjerek - Ania, była najsympatyczniejszą osóbką, jaką w życiu spotkałam. Nikt też do tej pory nie nachwalił się tak moich włosów, że zadbane, śliskie, piękny kolor z niedowierzaniem, że naturalny i takie tam. No było bardzo słodko i uroczo.
Tylko, że zostałam fatalnie obcięta. I to tak kiepsko, że nawet Tomek przyznał, że wyjątkowo słabo to wygląda.
Najzabawniejsze jest to, że dwa razy powiedziałam miłej Ani, że poprzednia fryzjerka wycięła mi taki durny trójkąt z boku grzywki, a mi zależy na tym, żeby ona zlewała się z bokiem włosów i właśnie się cieszę, że ten otwór prawie zarósł. Po czym, na koniec tańcowania z nożycami miła Ania ciachnęła dla dodania sznytu całości dokładnie taki sam trójkątny wżer w moją grzywkę z prawej strony... Strasznie była z siebie zadowolona, że tak "nowocześnie" mnie obcięła. Ja wolałabym, żeby obciachała mnie po prostu fajnie ;)
Ponieważ cały czas była naprawdę miła, to już nawet nie miałam sił powiedzieć, co o tym myślę. Zapłaciłam (prawie dwa razy więcej niż w Dusznikach) i wróciłam do domu.

Teraz męczę się z tym, co zostało mi na głowie - wystrzępieniem, asymetrią i trójkątną dziurą w grzywce. Próbuję to okiełznać, ale nie ma bata - trzeba czekać, aż odrośnie. No to się wyżaliłam ;)




Ale jest też torba :) 'Tęczowy motyl na niebieskim - box' dostępna TUTAJ, to zgrabna i poręczna torba typu listonoszka. Uszyta z eko-zamszu alkantara w kolorze dżinsowym. Z przodu wyhaftowałam motyla, z tyłu jest kieszeń zamykana na suwak. Wewnątrz znajduje się granatowa podszewka z dwoma dzielonymi kieszeniami, a całość zapina się na zamek błyskawiczny. Pasek szeroki i wygodny - regulowany. Wszystkich zainteresowanych zapraszam do SKLEPU.

Pozdrawiam i idę szukać nowego fryzjera - postrzępiona Katta ;)



zdjęcia Tomasz Szewczyk
 
bluzka - H&M (sh), sweter i spodnie - Zara (sh), buty - Deichmann, torba - KattaStudio

Etykiety: ,