Historia nazwy mojego bloga




Ta historia jest dość długa i pogmatwana :)
Dziesięć lat temu, zafascynowana rękodziełem - jeszcze wtedy totalnie raczkującym w polskim internecie - postanowiłam zaistnieć w tym wymiarze. Tworzyć, szyć, projektować i może się z tego utrzymywać...
Ale jak się nazwać? Z pewnością miała być pracownia artystyczna, ale co dalej?

Wiecie, żeby nazwa była łatwo wpadająca w ucho i w pamięć, a jednocześnie nie była oderwana ode mnie i sztuczna. Zaczęłam tworzyć różne łamańce słowne z mojego imienia - Katarzyna - i wtedy przypomniała mi się Katta.
Takie imię nadałam wyimaginowanej klaczy czystej krwi arabskiej, dla której miałam ułożyć księgę rodową - w ramach zajęć z hodowli koni. (Studiowałam na AR we Wrocławiu ;) ). Swoją drogą Marcin - mój kolega z ławki - nazwał swojego ogiera Marco.

W sieci nikt pod hasłem 'katta' nie figurował - wiec decyzja została podjęta nieodwołalnie. Później przydługa 'Pracownia artystyczna Katta' została zmodyfikowana do uniwersalnie brzmiącej 'KattaStudio', choć na metkach widzicie grafikę z góry, za podpisem 'Katta hand-made'.




 Zmianie uległo tez logo.
Początkowo był to pajacyk z papierowej czapie z ołówkiem. Wtedy oprócz szycia zajmowałam się także  techniką deocupage - ach, dawne czasy ;)
Ale, gdy moim znakiem rozpoznawczym stały się torby z sylwetką czarnego kota, które w polskim światku hand-made zaczęłam szyć jako pierwsza - czarny kot zwędrował także na logo.




A że różnie się nam w życiu plecie, ostatecznie stwierdzam, że los tak chciał - sami zobaczcie:

Katarzyna... +  Kot... +  Cat... =   Katta  :-)


Takim oto splotem różnych myślowych wygibasów, na przestrzeni kilku lat wyłoniła się ostateczna nazwa mojej marki i bloga 'KattaStudio'.
Nieocenioną pomocą i cierpliwością ( o, tak...) w plastycznym tworzeniu wizualnej części logo był mój Tomasz - za co jestem mu ogromnie i dozgonnie zobowiązana (powiedział, że mnie zabije jeśli tak napiszę - zobaczymy).

Dziękuję za uwagę i ostrzegam - jutro też będzie wpis :D

Etykiety: