Ostatnio poznana książka i album muzyczny i film do których będę wracać


Temat według wytycznych wyzwania Uli miał wyglądać tak:
'Ulubiona książka/album muzyczny/film do którego lubię wracać.'

Po pierwsze, nie chciałam wybierać jednego rodzaju utworu, bo tak się składa, że z kazdej dziedziny mam fajny tytuł do polecenia.
Po drugie, gdybym temat potraktowała dokładnie tak, jak brzmi, byłby z gatunku generujących niekończącą się gadaninę, bo tak naprawdę ulubione jest to, a może jednak tamto, a moze jeszcze soś innego.
Nie, tak to ja nie dam rady. Sformułuję temat dzisiejszego wpisu nieco inaczej i opowiem wam o tym, co ciekawego z półek kulturalnych wpadło ostatnio w moje ręce.


DO OGLĄDANIA

Zamiast filmu, serial.
Seriale to coś, czego zazwyczaj unikam jak ognia. Nie jest to trudne, bo nie mam telewizji. Ale czasami dostaję sygnały od znajomych, że w temacie pojawilo się coć, co mi na pewno podejdzie. I tak było z  'True detecive'.

W rolach głównych Woody Harrelson, grający Martina Harta i Matthew McConaughey, jako Rust Cohle - dla którego osobiście straciłam głowę :D
Jeśli lubicie kryminalne historie, do tego dość mroczne. a w dodatku, gdy jeden z detektywów ma intrygujące spojrzenie na świat - serdecznie polecam. Sezon ma osiem odcinków - ja oglądałam po dwa dziennie - i to jeszcze sobie dozowałam, bo wciąga okrutnie ;)


[zródło zdjęć - HBO]

No i posłuchajcie tego, według mnie jedna z lepszych serialowych czołówek ever.
Tutaj jest także do obejrzenia cała czołówka: https://www.youtube.com/watch?v=ZRPpCqXYoos




DO SŁUCHANIA

Z płyt regularnie podsuwa mi mniej lub bardziej świeże nowości, mój znajomy - Rysiek (najsympatyczniejszy w świecie właściciel sklepu z dywanami). I to właśnie on zaproponował mi do posłuchania płytę 'Cinematic' zespołu Lebowski. 

Spokojna, interesująca, przyjemna, budząca miłe skojarzenia - tak w skrócie opisałabym muzykę na tym albumie. To nie jest coś, co po kilku odsłuchaniach ląduje gdzieś na tyłach półki z CD lub w zapomnianym folderze odtwarzacza mp3. To ten rodzaj muzy, do której mamy ochotę wrócić.





DO CZYTANIA

Może to i wstyd, ale wiele książek, które większość osób czytała za młodziaka, ja omijałam szerokim łukiem. Tak też było z książkami Jacka Londona.
Na siłę wręcz przebrnęłam przez lekturę 'Zew krwi' w wieku lat chyba 10-ciu i wtedy wiedziałam, że zupełnie mi taka tematyka nie podchodzi.

Niewiedzieć czemu ostatnio sięgnęłam po inne pozycje tego autora. Najpierw pożarłam wszelkiej maści opowiadania, a potem: 'Maleńka pani wielkiego domu', 'Martin Eden' i wreszcie 'Wilk morski'.
Przyznam się wam, że Wilk Larsen - super inteligentny, błyskotliwy, a jednocześnie silny i okrutny kapitan spowodował, że mocniej zabiło moje serce :D  Taki facet, że nie wiesz czy drżysz przy nim z podniecenia, czy ze strachu.
W każdym razie - książka świetna. Lubię styl Londona - bohater wyalienowany, w jakiś sposób zderzony z machiną społeczeństwa, silny, taki który wie, że liczyć należy tylko na samego siebie.
Podsumowując - lektura obowiązkowa dla każdego outsidera, co się kulom nie kłaniał.


[żródło]

Mam nadzieję, że kogoś z was zachęciłam do którejś z powyższych pozycji. W sumie, wszystkie są takie nieco urlopowo-wakacyjne ;)

Etykiety: ,