Z pamiętnika ogrodnika - lipiec





Relacja z ostatniego miesiąca w ogrodzie. Spóźniona, bo spóźniona, ale jest.
Mając do wyboru spędzanie czasu w ogrodzie, a pisanie na ten temat zdecydowanie wygrywa to pierwsze ;) Lato wśród kwiatów, owoców i warzyw - nawet nie przypuszczałam, że to jest aż TAK-SUPER-FAJNE! Prawda jest taka, że mogłabym stamtąd nie wychodzić, a z przyjemnością bym tam wręcz zamieszkała.
Na śniadanie, borówki, poziomki i agrest, na obiad pieczona cukinia, na kolację sałatka z rukoli, ogórecznika i zielonego groszku. Do picia deszcz. No cudownie jest po prostu.




Lawenda wabiła swoim zapachem nieprzyzwoite wręcz ilości motyli. Jednak strasznie trudno zrobić im zdjęcie, bo dranie uciekają, dokładnie wtedy, kiedy naciskałam spust migawki ;)
Zakwitają kolejne róże. Przyznaję, że są piękne, ale ilość zadrapań i ukłuć jaką mam na całym ciele (tak, na całym) zdobyte podczas pielęgnacji tych piękności budzi moją ogromną niechęć do tych kwiatów...




A więc chwalę się, bo dumna jestem strasznie - cukinie nie dość, że w ogóle urosły, to jeszcze obrodziły jak szalone. Mam 3 odmiany - pomarańczowe, zielone i pasiaste. Na okrągło jemy cukinię pieczoną z ziołami, duszoną i placki cukiniowe. Cukinie są rozdawane rodzinie i znajomym. No i na półce z przetworami pojawiają się kolejne słoiki. A krzaczki cukini, ani myślą kończyć owocowanie. Teraz już wiem, że niepotrzebnie było mi szkoda tych flanc zjedzonych przez ślimaki. Gdyby wyrosły wszystkie musiałabym chyba otworzyć sklep z cukinią :D




Borówki amerykańskie - codziennie na śniadanie świeże, własne, nie pryskane - czy ja muszę pisać coś więcej? Może tylko to, że zamierzam powiększyć plantację o kolejne trzy krzewy.




 Powyżej widzicie jeżyny. Wiem, są niedojrzałe. Ale to mała zapowiedź tego, co niebawem - ponieważ ich ilość jest oszałamiająca. To rok pod znakiem jeżyn - zbiory zapowiadają się wręcz kosmicznie obfite. Czyli jest tak, jak pisała way z bloga mywayofgardening - w danym sezonie zawsze coś daje totalnie ciała z plonami, za to coś innego plonuje na 1000%. U mnie w tym roku totalnie poległa czarna porzeczka, którą zmógł mróz podczas kwitnienia. Za to jeżyny i cukinia oszalały w swej obfitości ;)
Mam nadzieję, że sprawiłam wam troszkę przyjemności spacerem po ogrodzie.

Pozdrawiam was cieplutko - Katta :)




Etykiety: