Filmowe chorowanie, czyli jak nie zwariować w łóżku

Co robić, żeby nie umrzeć z nudów kiedy nie możecie robić nic?

Dawno nie było takiego wpisu. Ale też dawno nie miałam tyle wolnego czasu, który byłam zmuszona spędzić non stop w domu - może nie przykuta do łóżka, ale prawie.
Choróbsko trwało 10 dni. Nie było straszne, ze względu na dolegliwości. Za to jeśli chodzi o nakazowe nieróbstwo, to było beznadziejne. Ciało było ewidentnie zdechłe i nie dość, że niezmordowanie kasłało i smarkało, to męczyło się nawet czytaniem książki. Czułam się jak bobas, ucinając sobie pokrzepiające drzemki co godzinę ;)

Przyznaję, że dość głupim było dopuścić do takiego przeeksploatowania się, bo wychodzi na to, że to całe niedomaganie, jest jego wynikiem. Tak to jest, jak się pracuje u siebie - nawet zastrajkować nie ma jak. Więc ciało zastrajkowało za mnie.

Ale do rzeczy - będąc zmuszoną do kilkudniowego leżakowania - miałam możliwość nadrobić zaległości filmowe, odkurzyć parę ukochanych książek, zacząć oglądać nowy serial, no i oczywiście wpaść na pewien pomysł, a może raczej nareszcie wcielić go w życie (pomysł od dawna błąkał mi się po głowie, ale ciągle nie miałam czasu, żeby nad nim usiąść).
Opowiem dziś o rozrywkach filmowych.

Czyli co, po kolei? No raczej :)

Czy widzieliście nowy serial HBO - "Westworld"? Jeśli nie, to naprawdę polecam - i nie sugerujcie się tematyką westernu.
Nie przepadam za serialami, ale jak już znajdzie się taki, który mnie zainteresuje jestem wciągnięta na amen. Poza tym zawsze, gdy zapowiada się , że niegodziwcy dostaną odpowiednio makabryczną karę jestem usatysfakcjonowana. Pierwszy odcinek można obejrzeć na HBO GO.
Scenariusz jest oparty na kanwie filmu z 1973r. o tym samym tytule (pol. "Świat Dzikiego Zachodu"). Ja w ramach ciekawości poznawczej obejrzałam go, jednak filmu nie polecam - raczej dla 'filmowych kolekcjonerów' ;)


 


Teraz pora na film. Naprawdę smutny film - ostrzegam, bo jeśli ktoś ma doła, to ten obraz raczej go nie podniesie na duchu. Z pewnością jednak nakarmi pięknymi obrazami i przybliży dramatyczne losy życia Camille Cloudelle  - francuskiej rzeźbiarki, współpracownicy i kochanki Rodina. W rolę Camille wcieliła się Juliette Binoche. Film "Camille Cloudelle 1915" można obejrzeć (z polskim lektorem) na przykład TUTAJ.




Drugim filmem jaki obejrzałam i zrobił na mnie wrażenie to thriller "Gra" z Michaelem Douglasem. Nie wiem jak to się stało, że wcześniej go nie widziałam, bo to film z 1997 roku. Świetny, trzymający w napięciu, z zaskakującym zakończeniem - naprawdę dobra rozrywka, służąca nie tylko jako podkład do chrupania popcornu, ale stymulująca do myślenia. Do obejrzenia  TUTAJ.




Na deser dokument o Sebastiao Salgado. Każdy, kto choć trochę interesuje się fotografią wie o kim mowa. Jeśli nie, to najwyższy czas to nadrobić. Film jest piękny i przejmujący, zarówno ze względu na zdjęcia, jak i historię samego fotografa. Pan Salgado to wielki człowiek. Mądry i dobry, jego mogłabym nazwać prawdziwym autorytetem i wzorem do naśladowania. Mam nadzieję, że was choć trochę zaciekawiłam - gorąco zachęcam do oglądania. Cały film w dobrej jakości do obejrzenia TUTAJ.




Mam nadzieję, że wśród tych propozycji znajdziecie coś dla siebie. A rozpaćkane jesienne wieczory wręcz proszą się o spożytkowanie na sposób filmowy :)

Etykiety: