Zacznijmy od tego, że ja, to jakoś
szczególnie anielska nie jestem.
Nawet kocia nie za bardzo.
No
chyba, że kot żywy jest, no to zupełnie inna sprawa. Więc kto wie
– może gdybym spotkała żywego anioła, czy innego elfostwora też
by mi przypadł do serca :)
W każdym razie do wizerunków stworzeń w
jakiejkolwiek formie kolekcjonersko nie jestem absolutnie
usposobiona.
A wiem, że na przykład niektórzy namiętnie zbierają
koguty, albo świnie, albo ryby, koty, anioły, sowy, jaszczurki, Adamy i
Ewy, żółwie itd. - w jakiejkolwiek formie. Gliniane, malowane,
szydełkowane, brzydkie, ładne, drogie, tanie (przede wszystkim) –
byle były inne niż te, które już są w kolekcji.
W związku z
tym, że prowadzę galerię i generalnie w rękodziele siedzę
naprawdę długo aniołów wszelakich nieożywionych widziałam dużo,
o ile nie baaardzo dużo. Dlatego, gdy poznałam anioły Doroty, a
potem ją samą stwierdziłam, że te skrzydlate postacie emanują tym,
kto je stworzył i to naprawdę robi różnicę :)
I tak właśnie, któregoś razu
spotkałam w moim życiu niesamowitą osobę, jaką jest Dorota.
Kobieta,
która potrafi stworzyć takie anioły, że mucha nie siada, że
ostatkiem sił powstrzymuję się, żeby któregoś nie zaprosić do
mojej dziupli mieszkalnej w bloku. Na razie jednego mam ukrytego, w
prezencie dla mamy, na urodziny, ale to tajemnica, więc
ciiiiiiichooo ;)
Dorota to wspaniała kobieta, z
fantastycznym talentem i warsztatem w rękach. Ciepła, serdeczna osoba, która realizuje tak wiele projektów plastycznych,
że zawsze, gdy oglądam jej kolejne prace niezależnie czy to obraz,
anioł, czy malowidło naścienne 2x3m mówię: wow!
Każdy kto ją
zna, wie w czym rzecz ;)
No, a jakie są te jej anioły?
To
majstersztyki z duszą. Ot, po prostu.
Drewniane, ręcznie wycinane,
łamane, szczotkowane, formowane, malowane – cały proces twórczy,
począwszy od wyszukiwania starego drewna, które pochodzi z
wiekowych beczek po winie czy budynków, a skończywszy na muśnięciu
złotą poświatą skrzydeł, czy zarumienieniu anielskich policzków
jest fascynujący no i 100% handmade.
Anioły Doroty są jedyne w swoim
rodzaju i to nie tylko moje zdanie. Kiedy się im przyglądam, to mam
irracjonalne odczucie, że ja już te twarze gdzieś widziałam, że
je znam i że je lubię :)
I powiem Wam jeszcze jedną ciekawą
rzecz.
Anioły Doroty podobają się niezależnie od tego, czy ktoś
jest wierzący ( a jeśli tak, to nie ważne w co wierzy) czy nie.
Mają w sobie takie pokłady dobrej energii, że wyczuwalna jest dla
każdego, niezależnie od światopoglądu. Przyznaję, że nie
spotkałam się do tej pory z takim uniwersalnym, a jednocześnie
bardzo pozytywnym oddziaływaniem jakiegoś tworu artystycznego na
odbiorców.
Czasem mam wrażenie, że Dorota
„tylko” wydobywa te anielskie postacie z kawałków starego
drewna, że one już tam są, a ona pomaga im ujrzeć światło
dzienne. Dorota ma w sobie więcej niż talent plastyczny, ma w sobie
to coś, tą intuicję, ten nerw i sporą szczyptę białej magii. Po
prostu anielska czarodziejka.
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że
anioły Doroty mieszkają w naszej galerii KattaStudio – to zaszczyt i ogromna
radość.
Zawsze mogę zerknąć na ich pogodne buzie i od razu świat
wydaje się lepszy.
Jeśli zakochaliście się w którymś aniele,
chcecie zobaczyć anielską twórczość Doroty, a może zaprosić
którąś skrzydlatą postać do swojego domu, zapraszam do kontaktu
kattastudio@gmail.com lub
do anielskiego albumu na Facebooku – TUTAJ klik.
Mam nadzieję, że ich sympatyczne buzie skradną Wasze serca :)
Etykiety: galeria KattaStudio